Skoczkini wzwyż Kamila Lićwinko przyjechała do Łodzi w jasnym celu – by uzyskać minimum na halowe mistrzostwa Europy w Belgradzie, czyli pokonać poprzeczkę zawieszoną na wysokości 1,91 m. Wcześniej tego nie zrobiła, bo nie startowała, sezon rozpoczęła właśnie w Łodzi. Takie zadanie dla halowej mistrzyni świata z roku 2014 okazało się bułką z masłem. Mało tego, po 1,91 skoczyła jeszcze 1,94, a potem 1,97. I konkurs, rzecz oczywista, wygrała.
Tuż przy skoczni siedział i mobilizował ją Michał Lićwinko, jej mąż i trener. Kibicował Kamili też kolega po fachu Sylwester Bednarek, który z małżeństwem trenuje i całkiem niedawno pobił rekord życiowy wynikiem 2,33.