Łódź, 6 lutego 2016 r.
Sensacyjny Haratyk, niezawodna Swoboda!
To nie szumnie zapowiadani Mutaz Essa Barshim, Richard Kilty, czy Konstadinos Filippidis okazali się największymi atrakcjami Pedro’s Cup Łódź 2016, ale młodzi Polacy - kandydaci na światowe gwiazdy pierwszej wielkości. Poza tym wszystko odbyło się zgodnie z najlepszymi tradycjami. Od tartanu aż po dach łódzką Atlas Arenę wypełniła wspaniała atmosfera. Były światła, dymy, trybuny pełne kibiców i wielkie sportowe emocje.
Na początek, z samego rana, halę opanowały dzieciaki rywalizujące w Młodym Pedro’s Cup o Puchar Caroline B. LeFrak. Po raz drugi wywalczyli go młodzi sportowcy ze szkoły podstawowej nr 5 z Gorzowa Wielkopolskiego pokonując wszystkie 11 łódzkich szkół - i tu mamy pierwszą gwiazdorską ekipę. To właśnie one dostały pierwsze oklaski na wieczornym mityngu, który rozpoczął się o dekoracji zwycięzców Młodego Pedro’s Cup. Potem oklaski i doping publiczności prawie nie milkły.
Największych, bo najbardziej niespodziewanych emocji dostarczył publiczności 23-letni kulomiot Michał Haratyk, który rzutnią w Atlas Arenie zawładnął od pierwszej próby. Ostatnim najdalszym pchnięciem na odległość 21,35 m zapewnił sobie miejsce na szczycie światowej tabeli tego sezonu i trzeci wynik w historii polskiej kuli (po Tomaszu Majewskim 21,95 m i Edwardzie Sarulu 21,68 m). A własną życiówkę poprawił o 61 cm! – Cieszę się, że moje treningi w końcu zaczęły przynosić rezultaty, bo jako junior sukcesów nie mialem - mówił zwycięzca Pedro’s Cup w pchnięciu kulą. Jego najznamienitsi rywale Tomasz Majewski (20,09 m) i Konrad Bukowiecki (20,58 m) zajęli odpowiednio trzecie i drugie miejsce. Rywalizacja mogła być jeszcze bardziej zacięta a pchnięcia dłuższe, ale obaj mieli problem z utrzymaniem się w kole - zmierzono im tylko po dwie z 6 prób.
Bukowiecki życiowy o 12 cm i zapewnił sobie start w HMŚ w Portland. Majewski będzie musiał o przepustkę na mistrzostwa świata jeszcze powalczyć.
Ewa Swoboda sumiennie wywiązała się z obietnicy złożonej kibicom przed mityngiem Pedro’s Cup, że przebiegnie dystans 60 m przynajmniej w czasie 7,15 s. Na stoperze było dokładnie tyle, co jest wynikiem zaledwie o dwie setne sekundy gorszym od rekordu Polski naszej utalentowanej sprinterki.
– Obiecałam taki czas, i słowa dotrzymałam. Bardzo lubię taką bieżnię, świetnie mi się biega w łodzi. Niósł mnie doping publiczności a także mamy, taty i trenerki. Takie biegi i zwycięstwa są dla mnie spełnieniem marzeń, ale przyznam, że jestem już trochę zmęczona sezonem halowym – powiedziała Swoboda, która ma za sobą sześć startów i nie wybiera się na HMŚ do Portland. Zamierza skoncentrować się na przygotowaniu do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Przepustkę do Portland zapewniła sobie za to w Łodzi Kamila Lićwinko, która z wynikiem 1,97 m wygrała konkurs skoku wzwyż. Polce na tym starcie bardzo zależy, bo będzie bronić tytułu halowej mistrzyni świata wywalczonego przed dwoma laty w Sopocie. Podobnie jak Katarczyk Mutaz Essa Barshim - zwycięzca Pedro’s Cup w skoku wzwyż. Tym razem rewelacyjny Katarczyk nie zbliżył się do rekordowych wyników. Wygrał z rezultatem 2,29 cm. – To dopiero moje drugie zawody w sezonie, ale przed Portland będę jeszcze startował dwa razy i postaram się skorygować problem z rozbiegiem, przez które brakuje mi wysokości – zapewnił skoczek mogący poszczycić się drugim wynikiem w historii swojej konkurencji (2,43 m).
Konkurs skoku o tyczce wygrał brązowy medalista ostatnich MŚ w Pekinie, Piotr Lisek. Wysokość 5,67 m oprócz niego pokonali także Brazylijczyk Tiago Braz i Czech Michał Balner, ale to Polak miał najmniej zrzutek w konkursie.
Wśród płotkarzy zwyciężyli faworyzowani Hiszpan Orlando Ortego (7,52 s) i Białorusinka Alina Tałaj (7,97 s). Niespodzianką natomiast była wygrana kubańskiego sprintera Yuniera Pereza (6,53 s), który okazał się szybszy od halowego mistrza świata i Europy, Brytyjczyka Richarda Kilty’ego (6,62 s).
Pedro’s Cup przetoczył się przez łódzką Atlas Arenę jak huragan i przeminął jak sen. Zostały wspaniałe wyniki w lekkoatletycznych tabelach i nadzieja, że czas do przyszłorocznego mityngu upłynie tak samo niepostrzeżenie.