Znakomite wyniki padły na bieżni zbudowanej na płycie łódzkiej Atlas Areny. Ewa Swoboda uzyskała najlepszy wynik w tym sezonie na świecie w biegu na 60 metrów osiągając 7.04. Najszybciej w Europie biegali w Łodzi także płotkarze – Polacy Skrzyszowska i Szymański oraz Włoch Simoenlli.
Mająca znakomite wspomnienia z Atlas Areny Swoboda w sobotni wieczór napisała kolejną piękną sportową historię. Najpierw w eliminacjach przebiegła 60 metrów w 7.08, a po kilkudziesięciu minutach w finale ponownie spisała się znakomicie. Uzyskała czas 7.04 i została liderką światowych tabel.
– Biegło mi się naprawdę super, chociaż pierwszy start w sezonie jest zawsze trudny. Trochę długo trzymali nas na starcie. Bardzo się cieszę z tego wyniki. W tym sezonie przede mną jeszcze między innymi mistrzostwa Polski oraz halowe mistrzostwa świata w Glasgow – zapowiedziała Swoboda.
Doping blisko 5000 kibiców, którzy w sobotnie popołudnie wybrali się do łódzkiej Atlas Areny, poniósł po zwycięstwo także Pię Skrzyszowską. Polka dwukrotnie przebiegła 60 metrów przez płotki w 7.85 zostając tym samym liderką europejskich tabel w tej konkurencji.
– Wychodziłam dziś z bloków nieco słabiej niż na treningach. Nie ma co jednak wybrzydzać, to był przecież pierwszy start w sezonie, a hala w Łodzi jest moją ulubioną – przyznała po biegu Skrzyszowska. Mityng w Atlas Arenie wsparły finansowo samorząd miasta Łodzi oraz Grupa ORLEN.
Przez chwilę z przewodzenia europejskim tabelom cieszyć się mógł też płotkarz Jakub Szymański. W eliminacjach uzyskał czas 7.52, trzeci w historii polskiej lekkoatletyki, i został liderem europejskiej listy płotkarzy. W finale szybszy okazał się jednak Włoch Lorenzo Simoenlli – pobiegł 7.50. Polak przyznał później, że chciał w drugiej serii spisać się jeszcze lepiej niż w eliminacjach, ale szyki pokrzyżował mu odstrzelony przez startera falstart.
– Chciałem pobiec jeszcze szybciej, ale zaszkodził mi falstart. Jestem po obozie i czuję, że mam formę, która pozwoli mi pobiec poniżej 7.50 – zapewniał medalista ubiegłorocznych halowych mistrzostw Europy.
W finale sprintu mężczyzn na 60 metrów świetnie spisał się Oliwer Wdowik. Był drugi, przegrał z Kubańczykiem Meną, ale wyrównał rekord życiowy osiągając czas 6.60.
Konkurs skoku wzwyż wygrał faworyt polskich kibiców Norbert Kobielski, który pokonał w Łodzi 2.25.
– Zacząłem ten sezon halowy najlepiej w swojej karierze i mam nadzieję, że będę w nim skakał wysoko – przyznawał Kobielski, który w Łodzi bez powodzenia atakował jeszcze 2.30.
Z grona polskich tyczkarzy najlepiej w Atlas Arenie spisał się Robert Sobera. Zawodnik Dariusza Łosia zaliczył w Łodzi 5.72 i bez powodzenia atakował jeszcze 5.82. To pozwoliło mu zająć trzecie miejsce. Pokonanie 5.82 zapewniło wygraną rutynowanemu Amerykaninowi Samowi Kendricksowi, który ku radości łódzkiej widowni atakował jeszcze poprzeczkę zawieszoną na magicznej dla tyczkarzy wysokości 6.00.
Najlepszy z polskich kulomiotów – Michał Haratyk – uzyskał niezłe 20.71, ale zajął dopiero piąte miejsce. Wygrał Włoch Leonardo Fabbri – wicemistrz świata z Budapesztu popisał się próbą na 21.26.
W dodatkowym konkursie pchnięcia kulą Kinga Jackowska, urodzona w 2009 roku, poprawiła halowy rekord Polski młodziczek pchając 15.51.