Piotr Lisek, który przed tygodniem w Cottbus zapewnił sobie pozycję lidera światowych tabel, przekonał się jak przewrotny może być sport. W niedzielę w mityngu w Rouen tyczkarza OSOT Szczecin zaprezentował się znacznie słabiej – nie zaliczył w konkursie żadnej wysokości, trzykrotnie strącił poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5.50.
Brązowy medalista MŚ, HMŚ i ME szybko jednak zdołał nabrać dystansu do swego niepowodzenia.
– Dzisiaj w Rouen „zerówka”, zimny prysznic, żeby za bardzo się nie rozluźniać. Widzimy się 4 lutego w Poczdamie – napisał Lisek na swoim profilu na Facebooku.
Zawody w Rouen wygrał mistrz olimpijski Brazylijczyk Thiago Braz (5.86), drugi był halowy mistrz świata z hali w Sopocie z 2014 roku Grek Kostantinos Filippidis (5.70). Tego ostatniego tyczkarza podobnie jak Liska będziemy oglądać 16 lutego na Orlen Cup 2017.
Wynik 5.92 ustanowiony przez Liska w Cottbus wciąż jest najlepszym rezultatem w tym roku na świecie.
źródło: PAP